+: Personel był przyjazny. Lokalizacja blisko morza.
-: Hotel nie jest czterogwiazdkowy, może kiedyś był. Pokoje są dość zniszczone. Materace twarde jak skała, telewizor jest w złym stanie, bo nie jest elegancki, a ja nawet nie znam greckiego. Klimatyzacja naprawdę wymaga przeglądu, bo śmierdzi pleśnią, a filtr jest pełen zarodników. Po naszym pobycie od razu poszliśmy na antybiotyki. Pokojówki tylko udawały, że sprzątają. Basen jest w porządku, ale nieczułość ludzi nie zna granic (niestety są Rumunami), bo budzą swoje żony w środku nocy, żeby położyć ręczniki na leżakach. Nie mam nic do powiedzenia na temat jedzenia, bo to mój pierwszy pobyt w hotelu all-inclusive, ale jeśli tak jest, to nie chcę. Jadaliśmy coś takiego w szkole z internatem, kiedy chodziłem do liceum. Nadal dało się to zjeść, ale wszystko było bardzo tanie, nie jadam czegoś takiego w Rumunii, nawet jednego kęsa. Zauważyłem jednak, że rumuńscy bracia napełniali talerze po brzegi wszystkim, co mieli, prawdopodobnie byli do tego przyzwyczajeni. Napoje były w saszetkach i smakowały jak pigułki. Jedynym dobrym trunkiem było piwo z beczki. Można było pić do woli i się nie upić, bo było bardzo słabe. Zresztą, było tam za dużo ludzi, a stolików za mało. Traciło się czas, czekając na miejsce. Zalecenie dla administratorów hotelu: jeśli nadal nie ma miejsc przy basenie, zwróćcie się do ratusza z prośbą o posprzątanie tej brudnej alejki prowadzącej do morza. To nic wielkiego, a przynajmniej uzasadniłoby podatek miejski, który płacą turyści.